28 lipca 2020

Likwidacja PGR-ów była aferą gospodarczą

Likwidacja Państwowych Gospodarstw Rolnych podczas wprowadzania w Polsce kapitalizmu była jedną z większych afer gospodarczych, za którą odpowiedzialne są najwyższe władze Polski. Do dzisiaj ta afera nie została rozliczona, nawet nie jest traktowana jako afera.

W 1991 roku rozpoczęto szybką likwidację Państwowych Gospodarstw Rolnych i w krótkim czasie zlikwidowano je wszystkie. Zlikwidowano tym samym ok. 450 tys. miejsc pracy w imię chorej ideologii niszczenia wszystko co państwowe, nawet jeśli dochodowe.

Co ważne, PGR-y zostały postawione w stan likwidacji, a nie upadłości. O upadłości decyduje sąd indywidualnie wobec każdego przedsiębiorstwa. Tymczasem PGR-y zostały postawione w stan likwidacji – odgórnie, poprzez przepisy ustawy. Mimo stawianych trudności i celowego doprowadzania do złej sytuacji jeszcze przed likwidacją, na 1520 gospodarstw składających sprawozdania do Głównego Urzędu Statystycznego, 365 gospodarstw osiągnęło zysk na czysto za rok 1991. One także zostały zlikwidowane, więc nawet piewcy wolnego rynku powinni zauważyć tu patologie. PGR-y zlikwidowano pomijając chociażby dopiero co poczynione inwestycje, mające przynieść w przyszłości zyski.



PGR-y, oprócz podstawowej działalności gospodarczej, były często jedynymi organizatorami życia społecznego na wsi. W wielu wsiach PGR był jedyną działającą instytucją, mającą duże znaczenie dla miejscowej społeczności. PGR-y prowadziły świetlice, kluby wiejskie, przedszkola, punkty biblioteczne, dożywiały i dowoziły dzieci, zaspokajały potrzeby mieszkaniowe, organizowały ochotnicze straże pożarne, organizowały „białe niedziele”, urządzały życie społeczne. Brały na siebie wszystkie koszty związane z taką działalnością, nie dostając od państwa dotacji przedmiotowych na działalność publiczną, mimo że w istotny sposób wpływało to na ich bilans finansowy.

Ostał się jeden rodzynek. Kombinat Rolny „Kietrz”, tylko dzięki nagięciu przepisów, twardej postawie kierownictwa i załogi. Kombinat w dalszym ciągu działa do dzisiaj w niezmienionej strukturze, czasem określany mianem ostatniego PGR-u w Polsce. Działa w najlepsze, nigdy nie zanotował straty, rozwija się i przynosi duże zyski, także zyski dla państwa które jest w dalszym ciągu jedynym właścicielem Kombinatu. [Czytaj więcej.]
Ten przykład pokazuje, że przynajmniej część państwowych gospodarstw rolnych mogłaby działać także w kapitalizmie.



Poza tym przykładem Państwo Polskie praktycznie porzuciło ogromny majątek, dopuszczając się skandalicznej niegospodarności. Opuszczone obory, stodoły, chlewnie i inne budynki gospodarcze do dzisiaj są charakterystyczną częścią krajobrazu polskiej wsi. Do PGR-ów należało m.in. 858 gorzelni, winiarni, browarów, 269 masarni i rzeźni, 21 przetwórni owoców i warzyw, 898 suszarni zbóż i zielonek, 717 mieszalni pasz, 31 młynów i kaszarni, 3173 magazynów zbożowych, 10 cegielni, 66 tartaków, 75 chłodni, 627 innych obiektów produkcyjnych, 415 sklepów, 147 hoteli, zajazdów, restauracji i barów, 672 obiektów o charakterze socjalnym, kulturalnym i sportowym. Najlepsze kąski tego ogromnego majątku zostały sprywatyzowane a pozostałe podzielone, wyprzedane lub oddane – Kościół oczywiście także się załapał i dostał cząstkę. Likwidacja państwowego rolnictwa odbiła się negatywnie na przemyśle, kłopoty zaczęli mieć „Ursus”, „Agromet”, Fabryka Maszyn Żniwnych w Płocku („Bizon”) czy Techniczna Obsługa Rolnictwa.
Lukę powstałą po PGR-ach na rynku żywności zaczęły zalewać produkty gorszej jakości, ze sztucznymi ulepszaczami.

Produkcja mleka krowiego [mld l]:
1989: 16;
2016: 11.
Produkcja masła [tys. t]:
1988: 264;
2016: 188.
Spożycie mięsa rocznie [kg/os.]:
1980: 78;
2014: 74.



Likwidacja PGR-ów spowodowała upadek wielu wsi. Ich mieszkańcy zostali zostawieni sami sobie. Równocześnie z likwidacją PGR-ów postępowała likwidacja lub ograniczanie innej infrastruktury służącej zaspokajaniu potrzeb życiowych: linie kolejowe miejscowego znaczenia, Państwowa Komunikacja Samochodowa, małe szkoły, urzędy pocztowe, świetlice wiejskie, punkty biblioteczne, gminne spółdzielnie „Samopomoc Chłopska” itp. W efekcie miejscowa ludność była wręcz izolowana, ciężko było nawet gdzieś dojechać. Nie powinien więc dziwić upadek moralny w wielu społecznościach po-PGR-owskich.

Jakby tego było mało, byli pracownicy PGR-ów i ich rodziny były naznaczani przez liberalne środki masowego przekazu. Robiono z nich nierobów, meneli, złodziei, alkoholików, niezdary, niesamodzielnych, niewykształconych, godnych pogardy. Przykładami takiego naznaczania były: Polska Kronika Filmowa nr 39 „Puste pola” z 1992 roku, film dokumentalny „Arizona” z 1997 roku, film komediowy „Pieniądze to nie wszystko” z 2001 roku. W propagandzie tej wyolbrzymiano lub nawet sztucznie wykreowano patologiczne zachowania, a równocześnie pomijano całokształt okoliczności, które powodowały upadek moralny społeczności po-PGR-owskich. W ten sposób próbowano przerzucić odpowiedzialność za katastrofę na ofiary, które rzekomo same sobie były winne. Według tych przekazów, wystarczyło się zorganizować samemu, wykorzystać daną wędkę, założyć spółkę albo spółdzielnię, wziąć w dzierżawę ziemię, wykorzystać opuszczone budynki itp. Każdy, kto trochę lepiej zna ówczesną rzeczywistość, dobrze wie, że to niemożliwe. Takie zafałszowane przekazy nt. ludzi z PGR-ów pojawiają się co jakiś czas i dzisiaj.

Prawdziwych winnych tej tragedii do dzisiaj nie ukarano.