26 czerwca 2019

Reparacje wojenne od Niemiec już dostaliśmy

Pod rządami Prawa i Sprawiedliwości co jakiś czas wraca temat reparacji wojennych, jakie Polska miałaby otrzymać od Niemiec. Zamiar ten już sam w sobie jest niedorzeczny, ale przede wszystkim jest niczym nieuzasadniony. Polska reparacje wojenne już otrzymała.

Nie wiadomo co PiS chce zdziałać, czy rzeczywiście naiwnie liczy na jakiś dopływ gotówki do skarbu państwa, ale w praktyce tylko się ośmiesza. Sprawa reparacji wojennych, choć nieco zawiła prawnie, jest już całkowicie zamknięta. Na nic tu też porównania do innych zachodnich krajów, bo ich sytuacja jest zupełnie inna w porównaniu do Polski.

Jest zachowana ciągłość prawna pomiędzy Polską Rzeczpospolitą Ludową a Rzeczpospolitą Polską, także na arenie międzynarodowej. Wobec tego nie ma żadnych szans, by wcześniejsze decyzje władz polskich nie były uznawane. Wysuwanie jakichś żądań reparacji w obecnej sytuacji, ok. 75 lat po wojnie, jest zwyczajnie niepoważne.

Po pierwsze, żadne reparacje finansowe od Niemiec się obecnie nie należą. Na konferencji poczdamskiej w lipcu-sierpniu 1945 uzgodniono podział i największa część reparacji trafiła do Związku Radzieckiego, który poniósł największe koszty pokonania Niemiec. Stwierdzono też, że Polska część reparacji odzyska z puli od Związku Radzieckiego. Polska w konferencji nie brała udziału, ale powojenny rząd Polski zawarł ze Związkiem Radzieckim stosowną umowę 16 sierpnia 1945, więc niejako zaakceptował postanowienia konferencji wielkiej trójki. W myśl tych postanowień, Związek Radziecki zrzekł się roszczeń do niemieckiego majątku na terytorium Polski (całej, nie tylko na Ziemiach Odzyskanych) i postanowił przekazać Polsce 15% środków z własnej puli reparacji, z czego się wywiązał. Wywiązywał się w formie pieniężnej i towarowej, gdyż sam Związek Radziecki reparacje wojenne dostał także w formie towarowej. Pula 15% odnosiła się także do reparacji uzyskiwanych przez Związek Radziecki z zachodnich stref okupacyjnych, gdzie Związkowi Radzieckiemu przypadało 25% ogółu. Z zachodnich stref okupacyjnych Polska otrzymała np. prawie całościowe wyposażenie 17 fabryk. Otrzymaliśmy dokładnie 15% floty pozyskanych od Niemiec statków, które w tamtym czasie były Polsce bardzo potrzebne. Otrzymywaliśmy także wiele innych środków przewozowych, jak samochody, motocykle i rowery, które również były bardzo cenne. 15% dla Polski z puli Związku Radzieckiego wynikało z potencjału ludnościowego, terytorialnego oraz poniesionych strat pokonania Niemiec. Po tym wszystkim, w 1953 roku Polska zrzekła się roszczeń wojennych wobec Niemiec od 1954 roku. Zrobiła to w ślad za Związkiem Radzieckim, który w 1953 roku odstąpił od dalszego pobierania reparacji wojennych od Niemiec, których 15% przekazywał Polsce. W 1957 roku dokonano ostatecznego rozliczenia ze Związkiem Radzieckim. Było ono dość kłopotliwe, gdyż dokładne wyliczenie wartości było w warunkach powojennej zawieruchy dość karkołomne i dziś nie jest możliwe dokładne wyliczenie owych 15%, co jednak samo w sobie nie może być argumentem za ponownym podnoszeniem sprawy reparacji. W 1953 roku Polska nie utrzymywała stosunków dyplomatycznych z Niemcami Zachodnimi, więc zrzekła się roszczeń powiadamiając tylko Niemcy Wschodnie, ale wyraźnie odnosząc się do całych Niemiec. W 1970 roku Polska potwierdziła to Niemcom Zachodnim, z którymi normalizowano stosunku i które to wówczas Niemcy Zachodnie uznały także naszą zachodnią granicę. Polska zrobiła to potwierdzając, że postanowienie z 1953 roku odnosi się do całych Niemiec. W 1990 roku, po zaanektowaniu Niemiec Wschodnich, te ustalenia potwierdzono wobec zjednoczonych Niemiec. Zrobiono to poprzez zatwierdzenie „Traktatu o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec”, który zamyka tę i inne sprawy związany z wojną. Potwierdzenia dokonała już III RP, więc nawet ewentualne odrzucenie ciągłości prawnej od PRL w tym nie pomoże.

Po drugie, w ramach zadośćuczynienia wojennego dostaliśmy właśnie Ziemie Odzyskane do pełnego zagospodarowania, z majątkami państwowymi i prywatnymi, co jest wartością dodatnią także po uwzględnieniu utraty ziem wschodnich. Zajęte majątki prywatne zalicza się na poczet reparacji wojennych. Ziemie dobrze zagospodarowane, bogato urządzone, szeroki dostęp do Morza Bałtyckiego, pełnomorskie porty w Gdańsku i Szczecinie, mniejsze porty w Kołobrzegu czy Ustce, Śląsk z jednymi z większych pokładów węgla kamiennego, rozwinięte duże organizmy miejskie Szczecina, Wrocławia i Olsztyna oraz Odrę będącą ważną drogą żeglugi śródlądowej z południa na północ kraju. Ziemie Odzyskane miały 10 razy większą wartość niż ziemie utracone. Kształt nowych granic zbliżony do koła, co ułatwia zarządzanie państwem. Granica z Niemcami wytyczona tak, że jest ona możliwie krótka (granica w 1939 roku umożliwiła atak z trzech stron). Do tego po wojnie okazało się, że na tych ziemiach mamy największe w Polsce złoże ropy naftowej i wyjątkowe w skali światowej zagłębie miedziowe. Na wschodzie mieliśmy tylko urodzajne gleby i Lwów i Grodno jako ośrodki regionalne. Wszystko to dostaliśmy kosztem Niemiec, w ramach sprawiedliwości dziejowej. Niemcy stracili ok. 25% swojego terytorium w porównaniu do stanu z 1937 roku i podstawowa część tego utraconego terytorium przypadła Polsce. Wiązało się z przesiedleniem Niemców, co było ich osobistym dramatem.

Po trzecie, po wojnie wykorzystywaliśmy niemiecki dorobek przemysłowy, co stanowiło także dużą wartość dodaną i także można zaliczyć na poczet reparacji. Prawa wynalazcze wobec Niemiec przestały obowiązywać i np. na podstawie konstrukcji ciągnika Lanz-Bulldog D9506 powstał Ursus LB-45 i potem C-45, dzięki czemu zapoczątkowano rozwój całego przemysłu ciągnikowego w Polsce. Polsce przyznano także, na swoim terytorium, prawa po firmie Beiersdorf, dzięki czemu np. nazwa Nivea była w Polsce zastrzeżona dla państwowych zakładów „Lechia”, a Beiersdorf sprzedając swoje produkty w Polsce musiał płacić za korzystanie z nazwy Nivea. Oczywiście kapitalistyczna Polska rozwaliła Ursusa, a Lechię z Niveą zwrócono z powrotem Niemcom.

Niestety, te wszystkie fakty są celowo przeinaczane lub umniejszane przez niektórych działaczy rządzącej partii. Nie działa to w żaden sposób na dobro Narodu, a wręcz przeciwnie. Działania te nie tylko nie są poważne, ale wręcz mogą zaszkodzić Polsce. Za uregulowaną na arenie międzynarodowej sprawę uznaje się reparacje od sojuszników hitlerowskich Niemiec, tj. Włoch, Finlandii, Austrii, Rumunii, Węgier i Bułgarii dla innych krajów (nie dotyczą Polski), mimo że podobno tylko Finlandia się w całości z nich wywiązała. W obecnej sytuacji wysuwanie żądań reparacji wojennych może spowodować wręcz próbę naruszenia powojennego układu pokojowego w Europie. Niemcy mogą wysnuć odszkodowania za majątki prywatne pozostawione na Ziemiach Odzyskanych, a Czechy za zajęcie Zaolzia przez Polskę w 1938 roku na spółę z Hitlerem. Do tego można wmieszać Ukrainę, Słowację, Litwę, Łotwę, Estonię, które przecież były sprzymierzeńcem Niemiec. A to prosta droga do kolejnych węzłowych nieporozumień, niczemu nie służących.