17 kwietnia 2020

Niepokojące sygnały białopolskiego rządu ws. koronawirusa

W ostatnim czasie z białopolskiego rządu popłynęły dwa bardzo niepokojące sygnały, zwłaszcza jeśli je zestawimy razem. Z jednej strony rząd chce „odmrażać gospodarkę”, z drugiej epidemia koronawirusa ostrej niewydolności oddechowej SARS-CoV-2 ma potrwać nawet rok.

Działania rządu w dalszym ciągu są dalekie od skuteczności. To powoduje, że epidemia może się ciągnąć jeszcze długo. Brak radykalnych i efektywnych działań, półśrodki i niepełne wiadomości – wszystko to może oddalać wykrycie wszyskich przypadków i całkowite zażegnanie koronawirusa w Polsce. Wypowiedzi członków rządu o tym, że epidemia może trwać nawet rok, zdają się to potwierdzać.

Równocześnie z rządu płyną sygnały o stopniowym „odmrażaniu gospodarki”. Pierwsze obostrzenia będą zniesione lub zmniejszone już od 20 kwietnia br., mimo że sytuacja epidemiologiczna nie ulega poprawie. Oznacza to, że gospodarka kapitalistyczna będzie ratowana kosztem ludzi. Ku uciesze kapitalistów zwiększy się dopuszczalna liczba osób w sklepach, dozwolone będzie przemieszczanie się w celach rekreacyjnych oraz samodzielnie osób powyżej 13 rż., zwiększy się dopuszczalna liczba osób w kościołach. Wciąż nie ma zamknięcia zakładów pracy niebędących niezbędnymi czy odcinania miejscowości z zarażeniem. Przede wszystkim nie widać poprawy w służbie zdrowia, gdzie poległ już pierwszy z pracowników – fizjoterapeuta z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu, który to szpital przez zaniedbania władz i zarządu stał się największym ogniskiem koronawirusa w Polsce.

Tylko niektóre samorządy terytorialne, ich jednostki pomocnicze czy spółdzielnie mieszkaniowe we własnym zakresie zapewniły swoim mieszkańcom maseczki, posługując się dobrowolną pracą mieszkańców czy członkiń kół gospodyń wiejskich. W Słubicach Polskich po rozdawane przez starostwo powiatowe maseczki zgłosiło się troje sołtysów z okolicznych gmin, którym początkowo dano po 2 maseczki na osobę, czyli tylko dla nich samych. Następnie dostali od starosty po 100 maseczek, czyli tylko dla niewielkiej wsi. Z kolei w Nowym Dworze Gdańskim do urzędu miejskiego po maseczki utworzyła się kolejka (!), musiała działać straż miejska. Maseczki próbuje też sprzedawać Poczta Polska – w placówkach będą dostępne dopiero 20 kwietnia (wg zapowiedzi), w sklepie sieciowym PP są dostępne co kilka dni przez kilkanaście minut. Gdyby nasze państwo było porządne, to w skrzynce pocztowej każdy powinien otrzymać po 2 wielorazowe maseczki, a dodatkowo powinny być swobodnie dostępne w każdym domu kultury, u sołtysów czy w placówkach pocztowych.

Maseczki trzeba załatwiać sobie samemu. Płyny do dezynfekcji trzeba sobie załatwiać samemu. Leki trzeba sobie załatwiać sobie samemu. Zakupy trzeba załatwiać sobie samemu. Środki na życie i pracę trzeba iskać sobie samemu. Oto obraz państwa rzekomo dbającego o swoich obywateli. To państwo w ogóle nie radzi sobie z zaopatrywaniem ludności w niezbędne towary ani z innymi niezbędnymi potrzebami, choćby zdrowotnymi.

Służba zdrowia jest wspierana wolontariatem, darowiznami, zbiórkami, ponadprzeciętnym zaangażowaniem pracowników. Państwo nie jest w stanie nawet zapewnić testów na koronawirusa dla wszystkich pracowników służby zdrowia, co przecież wydaje się być niezbędne.

Środki masowego przekazu wciąż nagłaśniają zatrważające sytuacje w domach pomocy społecznej. Dom Pomocy Społecznej w Kaliszu opuściła jedyna pielęgniarka, która była w stanie skrajnego wyczerpania! 160 mieszkańcami zajmowało się tam 30 pracowników, pracując bez przerwy, dzień i noc, śpiąc po 1-3 godziny. W Domie nie do końca było wiadome kto jest zarażony a kto nie. Nie było śluzy odkażającej. 7 osób zmarło. Rząd próbuje zwalić winę na samorządy terytorialne, pod które podlegają domy pomocy społecznej, ignorując fakt że za całokształt odpowiadają władze centralne. Wojewoda mazowiecki (a więc przedstawiciel rządu w terenie) kierował do pracy w DPS-ach osoby, których zgodnie z prawem nie mógł kierować (żeńczyzny na macierzyńskim, osoby w wieku powyżej 60 lat, osoby samotnie wychowujące dziecko itp.), a gdy te z oczywistych względów odmawiały, to otrzymywały kary. Według wojewody nie ma on możliwości sprawdzenia, czy dana osoba nie może być kierowana do pracy. Piękne świadectwo polskiego państwa.

Nie lepiej wygląda ogólna sytuacja gospodarcza. W wielu przedsiębiorstwach obniża się wymiar pracy i obniża wynagrodzenia poniżej płacy minimalnej, jak np. Polskich Liniach Lotniczych „Lot”. Dochodzą sygnały o nieprawidłowościach w wielu innych przedsiębiorstwach, np. zatrudniciele zmniejszają wymiar pracy do 80% etatu i obniżają wynagrodzenie obiecując, że to w trosce o uratowanie miejsc pracy, po czym wręczają wypowiedzenia i dzięki temu ponoszą mniejsze koszty pracownicze w okresie wypowiedzenia. Jeszcze inni dopuszczają się bezprawnych zwolnień dyscyplinarnych. Mimo że bezprawne, to są one skuteczne. Pracownicy niesłusznie zwolnieni dyscyplinarnie mają ograniczone możliwości dochodzenia swoich praw – sprawy w sądach pracy i bez epidemii ciągną się po kilkanaście-kilkadziesiąt miesięcy, a obecnie nieczynne są nawet biura podawcze sądów. Do tego czasu taka osoba pozostaje bez środków do życia, bo zwolnionemu dyscyplinarnie nie przysługuje zasiłek dla bezrobotnych, a przez wpis na świadectwie pracy o zwolnieniu dyscyplinarnym ma utrudnione znalezienie innej pracy.

Niech tylko ta epidemia się skończy. Wtedy pokażmy rządzącym, co myślimy o ich przeciwludzkich działaniach! Niech nikt już nigdy nie będzie oszczędzał kosztem zdrowia ludzkiego.