15 lipca 2021

Telegram uległ polskiemu rządowi (akt.)

W komunikatorze Telegram zostały zablokowane dwa kanały upowszechniające wiadomości pochodzące ze skrzynki Michała Dworczyka. Telegram uchodzi za komunikator całkowicie nie do ruszenia, a jednak polski rząd był w stanie wymóc na nim zablokowanie dostępu do pewnych treści. Pozostaje pytanie, dlaczego Telegram nie reagował tak samo w przypadku kanałów terrorystycznych uderzających w Białoruś?

Telegram bardzo często bywa przedstawiany jako bardzo dobra alternatywa wśród komunikatorów i portali społecznościowych. Został stworzony przez Rosjanina, a siedzibę ma w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Dane przechowuje w chmurze, nie ma stałego miejsca ich przechowywania. Również siedziba, jeśli zaszłaby taka potrzeba, może być w każdej chwili zmieniona na dowolne inne miejsce na Ziemi. Według zapewnień, Telegram nigdy nie przekazał służbom państwowym ani bajta danych. Wszelkie takie prośby kierowane na adres siedziby pozostawały bez odpowiedzi. Podobno nie gromadzi danych pozwalających na namierzenie użytkowników i zapewnia pełną prywatność prowadzonego porozumiewania się. Usuwane mają być treści tylko jednoznacznie łamiące zasady, jak np. pornografia, pedofilia itd.

Telegram bywał przydatny przy niektórych protestach przeciwko imperializmowi, ale był to miecz obusieczny. To na Telegramie działa kanał Nexta, który poważnie zagroził ustrojowi suwerennej Białorusi, w tym upowszechniając dane osobowe funkcjonariuszy milicji i pracowników służb państwowych z niedwuznacznymi komentarzami. Brak jakiejkolwiek kontroli ze strony państwa, choćby ludowego, nie musi być chwalebny. Nie do końca jest też jasny model biznesowy komunikatora, który jest bezpłatny. Nie do końca jest jasne, dlaczego komunikator do założenia konta wymaga posiadania telefonu z systemami Android lub iOS.

W ostatnim czasie na Telegramie można było zapoznawać się z materiałami ze skrzynki poczty elektronicznej Michała Pawła Janowicza Dworczyka, szefa Urzędu Rady Ministrów. Skrzynka była prywatna, ale bezprawnie używana do celów służbowych. Nieuprawnione wejście odbyło się z podaniem prawidłowej nazwy użytkownika i hasła, co już samo w sobie jest żenadą dla Dworczyka. Z wiadomości upowszechnionych na kanale pn. „Poufna rozmowa” można było się dowiedzieć m.in. następujących rzeczy:
  • Rząd w okresie katolickich świąt Bożego Narodzenia nie kierował się ochroną zdrowia i życia przy wprowadzaniu obostrzeń związanych z epidemią,
  • Rząd nie traktował poważnie wiadomości pochodzących z własnego źródła, programu TP Info,
  • Rząd nie radził sobie z protestami Strajku Kobiet, planując wysłanie przeciwko nim Wojska Polskiego,
  • państwowej spółce, Polskiemu Koncernowi Naftowemu „Orlen” groziła niedostępność oleju napędowego przez ok. 2 tygodnie na stacjach paliwowych na południu Polski.
Dworczyk twierdził, że część wiadomości jest sfałszowana, ale nie wskazywał które. Próbowano cała sprawę przyciszyć, nie odnosząc się dokładnie do upowszechnianych treści i próbując nadać jej jakiś inny charakter. Równocześnie na kanale upowszechniono pełne nagłówki wiadomości dotyczących Strajku Kobiet, co potwierdziło prawdziwość wiadomości. W ostatnim dniu działania kanału pojawiły się dwa filmiki trójki działaczy Prawa i Sprawiedliwości podczas wygłupów w hotelowym pokoju. Był jeszcze drugi, „towarzyszący” kanał, również upowszechniający z tego samego źródła.

Ostatecznie oba kanały zostały zamknięty przez zarządzających komunikatorem, powołując się na złamanie zasad użytkowania. Według Wirtualnej Polski (na której zresztą była skrzynka pocztowa Dworczyka), powołującej się na bezimienną osobę zaangażowaną w sprawę, do zamknięcia miały się przyczynić polskie władze. Urzędnicy mieli zasypywać pismami zarządzających Telegramem oraz instytucje odpowiedzialne lub mogące mieć wpływ na działanie Telegramu. Podobno w pewnej chwili władze Telegramu zostały uświadomione, że dalsze istnienie tych dwóch kanałów może zagrozić istnieniu Telegramu i że jest to możliwe do wyegzekwowania. Pomóc miało też jedno z państw Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO), w którym znajduje się część infrastruktury Telegramu. Częścią presji na Telegram miały być też groźby ze strony amerykańskich koncernów Google i Apple o usunięciu komunikatora ze sklepów aplikacji dla systemów Android i iOS.

Na ile te wieści Wirtualnej Polski są prawdziwe, trudno stwierdzić. Jednak faktem jest, że udało się zablokować dwa kanały upowszechniające treści wysoce niewygodne dla polskiego rządu, mimo że nie było tam treści jednoznacznie nadających się do usunięcia, jak np. pornografia. Kładzie się to cieniem na Telegram. Skoro dało się to zrobić wobec tych kanałów, to dlaczego Telegram nie uczynił tego samego wobec terrorystycznych treści uderzających w Białoruś? Pytanie zostaje bez odpowiedzi, ale daje pod rozwagę dla osób promujących Telegram jako najlepszą alternatywę. Najwyraźniej wobec imperialistów jest on bardziej uległy niż wobec suwerennych państw. No i skoro uległ rządowi państwa z kartonu, nawet jeśli pośredniczyły temu władze Stanów Zjednoczonych, to zapewne ulega też rządom silniejszych państw, jak np. owym Stanom Zjednoczonym.

Aktualizacja 17 lipca 2020:
16 lipca 2020 powstał nowy kanał pn. „Poufna”, w którym zamieszczono łącze do dotychczasowego archiwum a także zamieszczono dwa zdjęcia Michała Dworczyka w biurze, bez spodni, z 2009 roku. Konto to także zostało szybko zamknięte przez Telegram. Nie ma już żadnej wątpliwości, że zarząd Telegramu działa z polecenia zachodnich władz, bo reakcja jest nieproporcjonalna do innych kanałów, np. uderzających w Białoruś.