24 stycznia 2020

Wyzwalanie miast na Ziemiach Odzyskanych

Kolejne polskie miejscowości świętują 75 rocznicę wyzwolenia, które dokonało się w ramach operacji wiślańsko-odrzańskiej. W odniesieniu do miejscowości na Ziemiach Odzyskanych niektórzy przyczepiają się, że przecież nie można mówić o ich wyzwoleniu, skoro wcześniej od bardzo dawna były to miejscowości niemieckie. Otóż jak najbardziej możemy mówić o ich wyzwoleniu, a z polskiego punktu widzenia szczególnie.

We wpisie pominięto inne prawicowe brednie o tym, że w ogóle nie było wyzwolenia, bo rzekomo nastąpiła zmiana okupacji. Skupmy się na miejscowościach wyzwolonych na Ziemiach Odzyskanych. Miejscowości te od bardzo dawna należały do Niemiec. Tak dawna, że wiele miejscowości zostało założonych przez Niemców. W zasadzie wszystkie zostały urządzone przez Niemców w kształcie takim, jak je zastano w 1945 roku.

Częstym argumentem, który często pojawia się przy okazji różnych rocznic wyzwolenia miejscowości na Ziemiach Odzyskanych jest to, że przecież „nie można wyzwolić Niemców od Niemców”.

Po pierwsze, wyzwolenie miasta to także wyzwolenie więźniów obozów, robotników przymusowych, jeńców i innych osób zniewolonych przez faszyzm, w tym niemieckich bojowników ruchu oporu. Dla nich to bezsprzecznie było wyzwolenie. Osoby te były na terenie całych Niemiec, nawet jeśli w niektórych miejscowościach akurat ich nie było, to nie wpływa to na ogólne znaczenie. Wśród nich byli też często wyzwalani Polacy.

Po drugie, mówimy o wyzwoleniu spod faszyzmu. W tym znaczeniu jak najbardziej można wyzwolić Niemców od Niemców, a dokładniej Niemców od faszyzmu niemieckiego. Sami Niemcy rocznice wkroczenia do ich miast Armii Radzieckiej lub Wojska Polskiego nazywają wyzwoleniem (np. Tag der Befreiung Hohen Neuendorfs – Dzień Wyzwolenia Nowej Wsi Górnej), mimo że przecież jako państwo byli stroną wrogą. Mówi się nawet o wyzwoleniu Berlina. W 1945 roku były, choć nieliczne, przypadki witania Armii Radzieckiej przez antyfaszystów niemieckich czy nawet przypadki Niemców w Armii Radzieckiej (np. we Wrocławiu – czytaj tutaj). W Niemczech Demokratycznych dzień 8 trawnia był świętem jako Dzień Wyzwolenia – mimo że ich kraj od tamtej chwili znalazł się pod 4-letnią okupacją (rzeczywistą i oficjalną, a nie urojoną jak przez prawicę wobec Polski). Wszystko właśnie dlatego, że chodzi o wyzwolenie spod faszyzmu.

Po czwarte, z polskiego punktu widzenia, możemy mówić o wyzwoleniu miast, wsi lub ziemi spod panowania niemieckiego. Słusznie należy przyjąć postawę narodową, że ziemie piastowskie na zachodzie nam się należą jako ziemie utracone przed wiekami, a zwłaszcza w ramach sprawiedliwości dziejowej za wyrządzone podczas wojny krzywdy. Według tej postawy jak najbardziej wyjęcie tych ziem spod panowania niemieckiego będzie ich wyzwoleniem. Tak w istocie było. Wkraczanie Armii Radzieckiej na poszczególne ziemie oznaczało początek przekazania ich Polsce. W dużej mierze nie była to rekompensata za ziemie utracone na wschodzie, gdyż Ziemie Odzyskane były 10. razy więcej warte i stanowiły formę reparacji wojennej (czytaj więcej).

Po piąte i ostatnie, czasownik „wyzwolić” w swoim znaczeniu nie obejmuje tylko ludzi. Wyzwolić można też rzeczy. W tym znaczeniu możemy mówić o wyzwoleniu miasta jako swoistego organizmu odnosząc to do zasobów mieszkaniowych, budynków użyteczności, komunikacji, przedsiębiorstw w mieście itd.

Tak więc prawicowe bajdurzenie o tym, że miejscowości na Ziemiach Odzyskanych nie mogły być wyzwalane bo były niemieckie, zakrawa na śmieszność. Jak najbardziej uprawnione i poprawne jest określanie wkroczenia Armii Radzieckiej i Ludowego Wojska Polskiego jako wyzwalanie i można to rozumować na kilka sposobów.