28 sierpnia 2020

Wojna na wiadomości przeciwko Białorusi

Widać wyraźnie, że Polska przeciwko Białorusi prowadzi wojnę informacyjną. Ma ona na celu uderzyć w samą Białoruś, ale także zniekształcić obraz Białorusi u Polaków. Objawów i kierunków jest tu więcej niż jeden.

Ośrodki wiadomości zależne od władz Polski mocno ingerują w wewnętrzne sprawy Białorusi. Do ośrodków tych należy telewizja BiełSat, będąca częścią Telewizji Polskiej, finansowana przez państwo polskie. Do ośrodków tych należy też kanał NEXTA nadający na portalach społecznościowych, m.in. na Telegramie i JuTube, powiązany z BiełSatem, nadający z Warszawy. Ośrodki te dopuszczają się manipulacji, notorycznie podają fałszywe wiadomości, przedstawiają wycinki z całości. Czynią to, by demonizować państwo białoruskie i jego organy, nawoływać do agresji m.in. wobec żon i dzieci milicjantów, podsycać nastroje, oczerniać prezydenta Łukaszenkę. To oczywiście jest skierowane na Białoruś.

Również przekazy skierowane do polskiego odbiorcy są manipulowane przez polskojęzyczne środki masowego przekazu, zarówno prywatne jak i państwowe. Przedstawiają one wyłącznie wiece opozycji, odpowiednio wyolbrzymione, a równocześnie przemilczają wiece poparcia dla Łukaszenki. Zniekształcają obraz sytuacji, w tym podają fałszywe wiadomości o strajkach, zaginionych (w domyśle: zabitych) ofiarach ze strony opozycji, rozłamach w strukturach państwa itd. To ma z kolei przekonać Polaków, że Łukaszenko nie ma poparcia, że państwo białoruskie jest słabe, a w interesie Polski jest zamach stanu.

Do działań wojny na wiadomości należy też narracja rządu polskiego i koncesjonowanej opozycji o „niepodległości” Białorusi, jakoby była zagrożona przez Rosję (bo przecież nie przez Zachód, skądże znowu), polskim cudzie gospodarczym (strasznie słabe dla kogoś, kto był na Białorusi), masowym poparciu opozycji, sfałszowanych i nieuznanych wyborach itd. To akurat wywołuje efekt odwrotny do zamierzonego bo zacieśnia jedność władz i narodu białoruskiego w obliczu agresji.

Czwartym rodzajem działań są rzekomo oddolne inicjatywy w rodzaju „łańcuchów przeciw przemocy”, szeroko pokazywanych w środkach przekazu w przeciwieństwie do akcji za Łukaszenką. Do działań tych włączył się reakcyjny Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, próbując wwieźć na Białoruś konwój humanitarny złożony głównie z żywności, z góry wiedząc że nie będzie wpuszczony. Białoruś jest w pełni samowystarczalna żywnościowo, nikt tam nie głoduje, sklepy wiejskie są tam zaopatrzone lepiej niż ich odpowiedniki w Polsce, a jedzenie jest lepszej jakości. Wysłanie tam samochodu ciężarowego z pomocą humanitarną, zawierającą głównie żywność, miało z jednej strony uwiarygodnić tezy o jakimś strajku, a w domyśle przekazać Polakom, że niby na Białorusi brakuje w sklepach żywności, panuje głód itp.

Czym ta wojenka podjazdowa może się skończyć? Biorąc pod uwagę to, że szans na obalenie prawnych władz na Białorusi już raczej nie ma – więzi sąsiedzkie zostaną w efekcie zamrożone na lata. Niestety, fatalny obraz polskich władz przełoży się na gorszy obraz Polaków, którzy przecież w jakimś stopniu wybrali te władze. Odbije się to też w sposób negatywny na postrzeganiu mniejszości polskiej, która do tej pory cieszyła się pełnymi swobodami kulturowymi. Pogorszy się łączność z sąsiadem Polski, z którym powinny nas łączyć szczególne więzi. Białoruś to jedyny z naszych sąsiadów, z którym nie mamy żadnych dziejowych zatargów, a za to mamy ogromne więzi kulturowe i mentalne.


Opracowane na podstawie wpisu: Tomasz Jankowski