29 stycznia 2021

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest niepotrzebna

Jak co roku rusza kapitalistyczny festiwal hipokryzji i fałszywego poczucia dobroczynności pod nazwą Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jak co roku miażdżąca siła argumentów przeciwko WOŚP będzie ulegać pod ciężarem wszechobecnej propagandy, a zwolennicy będą posługiwać się próżnymi stwierdzeniami. Opiszmy więc całościowo co jest złego w WOŚP i dlaczego powinniśmy dążyć do tego, by była zupełnie niepotrzebna.

Fundacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jest prywatnym podmiotem, pośrednikiem pomiędzy wpłacającymi datki a państwową służbą zdrowia. Czy ten pośrednik jest w ogóle potrzebny? Bynajmniej, nie jest. Więcej, ten pośrednik nie robi tego za darmo, bo przecież z czegoś utrzymuje się Jerzy Zbigniew Zbigniewowicz Owsiak czy inne osoby związane z Fundacją. Nie ma sensu płacić przez pośrednika, jak ktoś koniecznie chce być dobrym przez darowiznę na rzecz poprawy służby zdrowia, to może ją wykonać np. bezpośrednio na konto miejscowego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia – zostanie przyjęta i w całości przeznaczona na poprawę służby zdrowia, wręcz bezkosztowo.

Działalność WOŚP jest wspierana w ogromnym stopniu przez państwo, tj. instytucje państwowe, spółki Skarbu Państwa, samorządy terytorialne, spółki komunalne, samorządowe instytucje kultury. Mnóstwo tych państwowych podmiotów wspiera WOŚP przekazując przedmioty na licytacje, udostępniając budynki, włączając się w różny sposób choćby przez promowanie wydarzeń. Obecny klimat polityczny władz centralnych temu nie sprzyja, ale w dalszym ciągu skala wspierania prywatnej fundacji przez podmioty państwowe jest ogromna, np. w wielu gminach imprezy na rzecz WOŚP odbywają się w domach kultury. Do takiego wsparcia należy też zaliczyć zabezpieczenie zbiórki przez Policję, która w tym dniu wystawia wzmożone patrole i chroni różne zgromadzenia czy imprezy odbywające się w miejscach powszechnych. WOŚP nie istniałaby w obecnej skali, gdyby nie ogromne wsparcie udzielane do 2016 roku przez państwowe Polskie Radio i Telewizję. Państwo ponosi więc koszty na rzecz prywatnej fundacji, choć nikt tego dokładnie nie liczy. A przecież należałoby to odjąć od zebranej kwoty, która i tak jest niska.

Mimo tak ogromnego zaangażowania różnych podmiotów i „pospolitego ruszenia” ogromnej liczby wolontariuszy w całej Polsce, w tym dzieci, efekty są mizerne. Oto bowiem ujawnia się wyższość systemowych rozwiązań nad wolontariatem tysięcy osób. WOŚP zbiera ledwie 1‰ budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia. Tak, tylko 1 promil, czyli 0,1%, kiedy NFZ wydaje na służbę zdrowia 1000 razy więcej. Nawet ten 1‰ przez lata był nie do przekroczenia przez WOŚP, zbierającą np. w 2015 roku niecałe 0,8‰ budżetu NFZ. Dopiero ostatnio, na fali nagonki na Prawo i Sprawiedliwość, nieprzychylnego wobec WOŚP, od 2017 roku udaje się zebrać więcej zebrać więcej niż 1 promil tego czym obraca NFZ. Dodać należy, że państwowa służba zdrowia to nie tylko NFZ, ale też środki pieniężne z innych państwowych źródeł, co jeszcze bardziej umniejsza efekt WOŚP. Tymczasem WOŚP sama kreuje się na zbawczynię polskiej służby zdrowia, np. stosując hasło „Bo jak nie my, to kto?” Odpowiedź jest banalna: państwo. W 2021 roku Owsiak posunął się nawet do stwierdzenia, że gdyby to WOŚP miała szczepić Polaków przeciw CoViD-19, to „tobyśmy to już chyba zrobili”, co jest oczywistą nieprawdą. Cała propaganda wskazuje, że gdyby nie WOŚP, to polska służba zdrowia by się zawaliła już całkowicie, a szpitale byłyby wyłącznie umieralniami, bo nie byłoby sprzętu ratującego życie. Wydźwięk propagandowy jest bez porównania do rzeczywistych efektów. Czym jest 15 tys. zł zebrane dla WOŚP w gminnym domu kultury wobec kwot jakimi obracają Kulczyki czy różne kapitalistyczne koncerny, też włączające się w WOŚP wyłącznie dla dobrej reklamy (np. TWN, Allegro czy Play)? Doba samego pobytu na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej kosztuje ok. 7000 zł. Przy podawaniu surfaktantu wcześniakowi, żeby ruszył z oddechem, jedna ampułka kosztuje ponad 1000 złotych. Taka jest skala wydatków na służbę zdrowia i tylko systemowe rozwiązania są w stanie takie kwoty zapewnić. Ten 1‰ zbieraniny WOŚP jest w stanie już teraz spokojnie zapewnić państwo, bez żadnego większego wysiłku.

Jak to jednak jest, że w byle szpitalu rejonowym możemy gołym okiem znaleźć sprzęt z serduszkiem WOŚP? Otóż tak właśnie działa propaganda WOŚP, że jest to bardzo widoczne, a ogromna część kosztów ponoszonych przez państwo, bez których ten sprzęt by nie działał, nie istnieje w świadomości społecznej. Według przeświadczenia społeczeństwa, to WOŚP ratuje życie. To jest po prostu granie na uczuciach chorych osób leczonych akurat tym sprzętem. Tymczasem sprzęt ten byłby bezużyteczny, jeśli państwo nie opłaciłoby innych równie ważnych i istotnych dla leczenia spraw: energia elektryczna, ogrzewanie, budynek, części użytkowe i zamienne sprzętu, utrzymanie, obsługa, zakupy lekarstw i innych środków czy w końcu wykształcenie i zatrudnienie pielęgniarzy i lekarzy. Wszystko to jest niezbędne do leczenia. Na sprzęt bez serduszek jakoś nikt nie zwraca szczególnej uwagi, a jego też pełno w szpitalach, znacznie więcej niż tego od WOŚP. Takie właśnie spustoszenie sieje w świadomości społecznej WOŚP i jest to bardzo szkodliwe. Stąd też należy wprowadzić zakaz oznaczania przekazanego sprzętu – jeśli komuś rzeczywiście zależy na pomocy leczonym dzieciom czy innym pacjentom, to nie robi tego na pokaz i nie musi zaznaczać serduszkiem sprzętu.

Zaraz odzywają się głosy, że przecież NFZ przejada ogromną część kasy, wprowadza limity przyjęć itd. Bo przecież to państwowe, a „to co państwowe jest nieefektywne, niegospodarne, złe, niezorganizowane”. Dane temu przeczą. Koszty funkcjonowania NFZ to tylko 1,5% obracanej kwoty, a cała reszta jest kierowana na służbę zdrowia. Koszty administracyjne to ok. 0,9%, koszty poboru i ewidencjonowania składek to ok. 0,2%, koszty finansowe to ok. 0,1%, pozostałe koszty to 0,2%. To dość niewiele jak na instytucję obracającą ok. 80 mld zł. Do 2015 roku to ładne wyszczególnienie znajdowało się w sprawozdaniach – późniejsze sprawozdania są mniej obszerne i przez to nie zawierają tego wyliczenia, bo ograniczono biurokrację. Dla porównania, w Fundacji WOŚP w 2018 roku same tylko wynagrodzenia stanowiły 2,2% zebranej kwoty (przy czym trzeba zaznaczyć, że koszty działania Fundacji WOŚP nie są pokrywane z zebranych datków, tylko m.in. od sponsorów albo z oprocentowania lokat). Jeszcze nie tak dawno koszty wynagrodzeń w WOŚP były jeszcze większe i stanowiły ponad 5% zebranej kwoty, a całe koszty administracyjne to aż 8% zbieranej kwoty (źródło).

Powyższe dane o efektywności NFZ nie mają na celu stawiania go na piedestale, bo wszyscy doskonale wiemy że służba zdrowia w Polsce działa fatalnie. Krytyka WOŚP nie kwestionuje konieczności naprawy służby zdrowia. Pewnie można jeszcze bardziej poprawić efektywność NFZ, który jako osobną instytucję w ogóle można zlikwidować. Służbę zdrowia należy naprawić, ale przecież WOŚP nie stanowi żadnej alternatywy. Co gorsza, alternatywa przedstawiana przez Jerzego Owsiaka jest fatalna: popiera prywatyzację służby zdrowia, twierdząc że służbie zdrowia potrzebny plan Balcerowicza. Jest to bezczelność, aby zbierając ledwie promil budżetu NFZ krytykować państwową służbę zdrowia.

Fanatyczni zwolennicy proponują przeciwnikom WOŚP, aby odmawiali leczenia sprzętem zakupionym przez WOŚP. To już w ogóle groteska… Można im odpowiedzieć, aby jako przeciwnicy państwowych rozwiązań nie korzystali ze składek zdrowotnych innych osób, tylko leczyli się całkowicie prywatnie – wtedy nawet nie mogliby korzystać ze sprzętu WOŚP. Skoro jakiś sprzęt kupuje WOŚP, to oczywistym jest że NFZ i państwo nie kupi drugiego takiego samego sprzętu, bo byłoby to marnotrawstwem państwowych środków.

Mamy za to prawo żądać, by państwo powzięło czynności zapewniające nam wszystkim godną ochronę zdrowia. Już szczytem hipokryzji było bezpośrednie wspieranie WOŚP przez poprzednie ekipy rządzące. Jeśli poseł stronnictwa rządzącego albo minister prywatnie wspiera WOŚP, to faktycznie przyznaje się do tego, że państwo nie w pełni wypełnia swoje zobowiązania wobec obywateli. I jest to jego porażka, a nie powód do dumy z rzekomej dobroczynności.

Szkodliwym skutkiem WOŚP jest też fałszywe poczucie dobroczynności. Oto bowiem możemy się poczuć lepiej, że wrzuciliśmy do puszki te kilka złotych, kiedy to jest wiele innych bardziej pożytecznych form pomocy, w tym pomocy bezpośredniej wielu potrzebującym. Tymi kilkoma złotymi najbogatsi ludzie i koncerny „srają” i to właśnie ich trzeba opodatkować na rzecz służby zdrowia, co przyniesie znacznie lepszy pożytek. Aby służba zdrowia działała należycie, należy podnieść podatki najbogatszym, zwiększyć składkę zdrowotną, przywrócić własność państwową w służbie zdrowia (w tym państwowe zakłady farmaceutyczne i państwowe apteki), odciąć prywatną służbę zdrowia od kontraktów państwowych, zwiększyć nakłady na kształcenie przyszłych pracowników służby zdrowia, polepszyć warunki pracy i płacy w służbie zdrowia. Gdzie jest ta cała dobroczynność wobec służby zdrowia, gdy strajkują np. lekarze rezydenci zatrudniani poza kodeksowym wymiarem czasu pracy?

Osoby, które nie wspierają WOŚP lub krytykują całą akcję spotykają się często z hejtem, a przecież nikt nie powinien zmuszać nikogo do datkowania na rzecz prywatnej fundacji. Przeciwnie, takie akcje jak WOŚP powinny być obrazą dla społeczeństwa, bo zapewnienie wszystkim prawa do leczenia nie powinno zależeć od jakiegoś kaprysu darczyńców. WOŚP powinna być niepotrzebna. Zdrowie jest dobrem publicznym i powinno być zapewnione przez państwo.