20 maja 2021

Polacy nie chcą się szczepić

Wszystko wskazuje, że czeka nas porażka dobrowolnych szczepień przeciwko chorobie koronawirusowej CoViD-19. Wskazują na to dane, ale i przedstawiciele najwyższych władz już wprost to przyznają. Oznaczałoby to zwycięstwo sił przeciwnaukowych. Ryzyko kolejnej fali zarażeń koronawirusem na jesień jest bardzo duże.

Na szczepienie może się zapisać już każda osoba w wieku od 16 lat. Według stanu na 19 trawnia 2021, w pełni zaszczepionych jest 5 mln osób, częściowo zaszczepionych jest 7,44 mln, a zapisanych na szczepienie jest 9,26 mln osób. Łącznie tylko 48% Polaków zostało zaszczepionych lub zapisało się na szczepienie. 21 mln Polaków dotąd tego nie zrobiło – wciąż wacha się lub nie zamierza tego robić. To większość z osób uprawnionych do szczepienia. Równocześnie po drugą dawkę nie zgłosiło się aż 9240 osób.

Póki co kalendarz wolnych dni na szczepienie wypełniają osoby chcące się szczepić. W niektórych miejscach znalezienie wolnej daty nie jest łatwe, a wybór szczepionki ograniczony. Szczepionek przychodzi za mało, przez co największe punkty szczepień masowych w Szczecinie, Gdańsku czy Opolu zostaną zamknięte.

W skali kraju widać jednak słabnące wzbudzenie szczepionkami. Przyznają to lekarze oraz przedstawiciele władz. Wciąż niezaszczepionych jest wiele osób starszych. Nie pomagają temu akcje rządowe, nieraz przaśne, jak te z reklamowaniem szczepień przez osoby znane. Szkodzi też organizacja szczepień – przesuwanie dat, zła robota niektórych punktów szczepień, anulowanie zamówień na szczepionki przez agencję rezerw. Fatalnym krokiem była akcja szczepień w dniach 1-3 trawnia 2021 bez zapisywania, po której przesuwano daty szczepień zapisanym osobom, które wybrały tę samą szczepionkę 1-dawkową Dżonson i Dżonson.

Złym krokiem rządu było też skrócenie czasu pomiędzy dawkami szczepionki AstraZeneka – z 10-12 tygodni do 5 tygodni. Wobec długiego czasu uzyskania drugiej dawki, Polacy wybierali inne szczepionki, których przyjęcie nawet miesiąc później dawało szybsze uzyskanie zakładanej odporności. Rząd skracając czas równocześnie zmniejszył skuteczność tej szczepionki. Zrobił to, bo istniała groźba zalegania tej szczepionki. Problemu by nie było, gdyby zaciekawienie szczepionkami było na odpowiednio dużym poziomie.

Póki co, antyszczepionkowcy odnoszą zwycięstwo. Włodarze chcący wprowadzić większe obostrzenia dla nie chcących się zaszczepić są prześladowani, jak np. naczelnik miasta Wałbrzycha, który musiał dostać ochronę policji. Pod wieloma artykułami dotyczącymi szczepień roi się od komentarzy antyszczepionkowców m.in. o rzekomym eksperymencie medycznym. Podobnie pod wpisami w społecznych środkach przekazu. Rząd nie robi nic, by z tym walczyć. Póki co liczy na „miękkie zachęty”, w tym zapowiedzi Unii Europejskiej o paszportach szczepionkowych. Te jednak powstają pod lobby turystyczne i mają pewne wady. Oczywiście rząd jest za miałki, aby wprowadzić obowiązek szczepień.

Według stanu na 19 trawnia 2021, w pełni zaszczepionych jest 13,1% Polaków. Do poziomu odporności zbiorowej, tj. 80-90%, daleka droga. Mimo to rząd luzuje mnóstwo obostrzeń: brak obowiązku masek na zewnątrz, dopuszczenie do pełnej zajętości miejsc w pociągach, od 31 trawnia 2021 nauka zwykła w szkołach, ogólne rozluźnienie. Tymczasem epidemia jest daleka od opanowania. Zapowiada się więc powtórka z ubiegłego roku, kiedy to „wirus był w odwrocie”, a na jesień przywalił. Niskie zaciekawienie szczepionkami oraz błędy rządu będą jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy.