30 czerwca 2020

Po I turze wyborów na prezydenta 2020

Rzeczywistość po I turze wyborów można streścić krótko: nic się nie zmienia. Jesteśmy w takich samych okolicznościach, w jakich znajdujemy się od kilkunastu lat: duopol PO-PiS, słaba lewica, stale pogarszająca się rzeczywistość. II tura tutaj już nic nie zmieni.




Wyniki:
  1. Andrzej Sebastian Janowicz Duda: 43,50%
  2. Rafał Kazimierz Andrzejewicz Trzaskowski: 30,46%
  3. Szymon Franciszek Wojciechowicz Hołownia: 13,87%
  4. Krzysztof Ryszardowicz Bosak: 6,78%
  5. Władysław Marcin Andrzejewicz Kosiniak-Kamysz: 2,36%
  6. Robert Zdzisławowicz Biedroń: 2,22%
  7. Stanisław Józef Żółtek: 0,23%
  8. Marek Franciszekowicz Jakubiak: 0,17%
  9. Paweł Jan Tanajno: 0,14%
  10. Waldemar Włodzimierz Ryszardowicz Witkowski: 0,14%
  11. Mirosław Mariusz Piotrowski: 0,11%
Głosy nieważne: 0,29% ogółu głosów
Nie głosowało: 33,49% uprawnionych

W tych wyborach nie było na kogo głosować. Jeśli już ktoś postanawiał wziąć udział, co nie było bezpieczne, to najlepiej było oddać głos przeciwko wszystkim w kształcie głosu nieważnego.

Słabe wyniki mają ubiegający się określani jako lewicowi, tj. Robert Biedroń i Waldemar Witkowski. Szczególnie porażka Biedronia jest dość wyrazista. Wydawać by się mogło, że gorzej już być nie może po wystawieniu przez Sojusz Lewicy Demokratycznej w 2015 roku Magdaleny Agnieszki Ogórek. Jednak Robert Biedroń okazał się być jeszcze większym blamażem, jego wynik jest gorszy od Magdaleny Ogórek. Porażka Roberta Biedronia w żaden sposób nie zmieni myślenia sejmowej (niby)Lewicy. Po wynikach wyborów widać, że (niby)Lewica nie posiada żadnych wyborców odznaczających się porządnymi lewicowymi postawami i od lat nic nie robi by to zmienić.

Niepokoić może dość wysoki wynik skrajnie prawicowego ubiegającego się Krzysztofa Bosaka. Spodziewać się należy, że w przyszłości jego środowisko spowoduje jeszcze wiele szkód Polsce i Polakom. Niewielkim pocieszeniem może tu być porażka Władysława Kosiniaka-Kamysza, osoby z kręgu politycznego głównego ścieku.

Same wybory nie były przeprowadzane w sposób bezpieczny w związku z epidemią koronawirusa. Te 4 m kw. na jednego wyborcę w lokalu wyborczym, bez liczenia członków komisji i innych osób obsługujących wybory, to po prostu kwadrat 2x2 m, a więc przy całkowitym zapełnieniu nie ma możliwości zachowania 2 metrów odstępu od wszystkich. Przed członkiem komisji należało zdjąć maseczkę, czego nie dało się zrobić zgodnie z zaleceniami (należałoby wówczas umyć i zdezynfekować ręce i założyć nową maseczkę). W niektórych obwodowych komisjach wyborczych nie przestrzegano zaleceń, np. członkowie komisji byli bez maseczek. W dodatku przed lokalami w miastach ustawiały się kolejki, w których nie przestrzegano odstępów. W obecnych warunkach przeprowadzanie wyborów nie było bezpieczne. Mało wiarygodne są tu oświadczenia władz, że podczas wyborów nikt się nie zaraził, a przecież członkom komisji przed wyborami nie mierzono nawet ciepłoty. Z tego powodu najlepszym rozwiązaniem był brak udziału w wyborach.

Co z II turą? Część środowisk lewicowych skłania się tu ku głosowaniu na Trzaskowskiego, aby nie dopuścić do ponownej wszechwładzy Prawa i Sprawiedliwości. Nie jest to dobre rozwiązanie. Trzaskowski już nawet nie jest mniejszym złem. Zarówno Duda jak i Trzaskowski, choć różni, to są takim samym złem. Wygrana któregokolwiek z nich nic nie zmieni na lepsze.
Wygrana Dudy będzie oznaczała kolejne lata groźnej wszechwładzy Prawa i Sprawiedliwości. Tu szkodliwe skutki są dość jasne do przewidzenia i nie przeważa tutaj rzekoma „socjalna otoczka”.
Z kolei wygrana Trzaskowskiego będzie oznaczać lata jatki pomiędzy PO-PiS, z której to jatki także nic nie wyniknie. Ogromny spór wewnętrzny między ośrodkami władzy wbrew pozorom będzie w dużym stopniu szkodził społeczeństwu. Nie ma też pewności, czy Trzaskowski część liberalnych gospodarczo ustaw nie będzie podpisywał, chcąc pokazać rzekomą niezależność naczelnika państwa. Dodatkowo wygrana Trzaskowskiego może umocnić Platformę Obywatelską.
Trzeba też zauważyć, że te wrogie sobie obozy w rzeczywistości wzajemnie siebie napędzają poprzez zwiększającą się polaryzację społeczeństwa. Być może większość rządząca PiS-u rozpadnie się szybciej mając pełnię władzy.

Tymczasem część środowisk lewicowych chce poparcia Trzaskowskiego, zapominając że nie ma czegoś takiego jak „krytyczne poparcie” lub „głosowanie przeciwko komuś”. Widać tu jak słaba jest bezkompromisowość środowisk lewicowych w Polsce. Na całkowitą śmieszność zakrawa m.in. Komunistyczna Partia Polski, która zapowiedziała w II turze poparcie Trzaskowskiego. Komuniści głosujący na liberała i kamienicznika, gardzącego ludźmi pracy – żal. Jeszcze większą naiwność wyraził Tymoteusz Jakub Jerzewicz Kochan, redaktor naczelny portalu Socjalizm Teraz, który chce od Trzaskowskiego, w zamian za poparcie udzielone przez Lewicę, „bardzo konkretnych i dużych obietnic, wsparcia praw pracowniczych”.

Jeśli ktoś postanowi brać udział w II turze wyborów, to wówczas lepiej jest głosować przeciwko obu (w kształcie głosu nieważnego). W dalszym ciągu najlepszym rozwiązaniem będzie brak udziału w wyborach, bo epidemia jest daleka od opanowania.